Jeżeli jednym z tematów poruszanych w tym filmie jest brak wiary we współczesnym świecie, to niestety mnie też ten problem chyba dotyczy, ponieważ nie potrafię w ten film uwierzyć. Przez niemal trzy godziny próbuje mi się bowiem wmówić ciągłym i nieustającym gadaniem, jaka ta Zona nie jest straszna, jaka niesamowita, jakie tutaj niebezpieczeństwa nie czekają, zginąć na każdym kroku można.. a tymczasem tak naprawdę bohaterowie łażą sobie po zwyczajnie wyglądających łąkach i kanałach i nic, absolutnie nic niesamowitego się nie dzieje. Cały ten film to jedynie wmawianie widzowi, że jest świadkiem czegoś niezwykłego, że obcuje z absolutem, podczas gdy nie ma żadnych przesłanek, aby tak twierdzić. Efekt tego jest taki, że gdy Stalker w pewnym momencie z absolutną powagą w głosie ostrzega: "trzymajcie się z daleka od tej muterki", parsknąłem po prostu śmiechem, nie mogąc już dłużej wytrzymać. Bo to chyba jedyna sensowna reakcja na ten film, pełen patosu i pseudoegzystencjalnego namaszczenia.
Do tego jeszcze naprawdę tandetne momentami moralizatorstwo i irytująca, przesadzona gra aktorów.
W porównaniu z powieścią, to choć nie jest ona idealna, to pozostawia człowieka z przyjemnym uczuciem zaintrygowania, film natomiast pozostawia w widzu jedynie poczucie zmarnowanego czasu.
No i co z tego? Znam listy, na których Stalker jest na podobnym miejscu, ale jeśli chodzi o kino w ogóle, a nie tylko sci-fi. Nie zmienia to faktu, że dla mnie jest to film strasznie słaby i nieprawdopodobnie wręcz przereklamowany.
napisał(a) o Stalker
Jeżeli jednym z tematów poruszanych w tym filmie jest brak wiary we współczesnym świecie, to niestety mnie też ten problem chyba dotyczy, ponieważ nie potrafię w ten film uwierzyć. Przez niemal trzy godziny próbuje mi się bowiem wmówić ciągłym i nieustającym gadaniem, jaka ta Zona nie jest straszna, jaka niesamowita, jakie tutaj niebezpieczeństwa nie czekają, zginąć na każdym kroku można.. a tymczasem tak naprawdę bohaterowie łażą sobie po zwyczajnie wyglądających łąkach i kanałach i nic, absolutnie nic niesamowitego się nie dzieje. Cały ten film to jedynie wmawianie widzowi, że jest świadkiem czegoś niezwykłego, że obcuje z absolutem, podczas gdy nie ma żadnych przesłanek, aby tak twierdzić. Efekt tego jest taki, że gdy Stalker w pewnym momencie z absolutną powagą w głosie ostrzega: "trzymajcie się z daleka od tej muterki", parsknąłem po prostu śmiechem, nie mogąc już dłużej wytrzymać. Bo to chyba jedyna sensowna reakcja na ten film, pełen patosu i pseudoegzystencjalnego namaszczenia.
Do tego jeszcze naprawdę tandetne momentami moralizatorstwo i irytująca, przesadzona gra aktorów.
W porównaniu z powieścią, to choć nie jest ona idealna, to pozostawia człowieka z przyjemnym uczuciem zaintrygowania, film natomiast pozostawia w widzu jedynie poczucie zmarnowanego czasu.
Na 15 miejscu na liście wszech czasów, a ta lista jest cholernie dobra.
http://www.timeout.com/london/film/the-100-best-sci-fi-movies-20-11
No i co z tego? Znam listy, na których Stalker jest na podobnym miejscu, ale jeśli chodzi o kino w ogóle, a nie tylko sci-fi. Nie zmienia to faktu, że dla mnie jest to film strasznie słaby i nieprawdopodobnie wręcz przereklamowany.
Też nie jest to mój ulubiony film, ale walorów artystycznych nie mogę mu zarzucić. To prawda można się na nim nudzić.